XVIII Zjazd Rodzin Trzebiatowskich w

Borowym Młynie  

8-11.09.2017

 

O spotkaniu  rodziny w Borowym Młynie  myśleliśmy od dawna.  Z  wielu powodów  Borowy Młyn ma dla Trzebiatowskich wyjątkowe znaczenie. To przecież  jedna z wiosek –matek naszej wielkiej rodziny. To miejsce urodzenia i wiecznego spoczynku dla wielu Trzebiatowskich, to  ślad naszej historii, kultury  i pracy. Borowy Młyn to kwintesencja  piękna  krajobrazu ,jezior  i lasów. Kiedyś  jedna z polskich  artystek powiedziała” Jedźcie  do Borowego Młyna  są tam największe borowiki , największe jagody i najwspanialsi ludzie”  Cóż więcej można dodać ! Zdecydowaliśmy się podzielić zjazd na dwie części.   W Borowym Młynie miała się odbyć  część oficjalna ,natomiast  w Koczale  nazwijmy  to  część  rozrywkowa. Dlaczego Koczała? Otóż  chodziło  nam o  ośrodek turystyczny  który  będzie  w stanie  przyjąć  uczestników  naszego zjazdu. W Koczale mieszka również wielu  członków naszej rodziny. Same przygotowania do  spotkania w Borowym Młynie  trwały od jesieni 2016 roku. Wielokrotnie spotykałem się z lokalnym  proboszczem Parafii p.w. Ducha Świętego Ks. Jackiem  Halmanem. To bardzo życzliwy  i przyjazny ksiądz. Z przyjemnością  więc udawałem się wielokrotnie do Borowego Młyna ustalając szczegóły spotkania.  W tej jakże malowniczej wiosce spędzałem swoje dzieciństwo i te resentymenty do tej wioski odczuwam do dzisiaj.   Jako dowód  naszej obecności w Borowym Młynie Zdzisław Zmuda Trzebiatowski  ufundował  parafii  przepiękny ornat  którego wykonaniem zajęła się Gabrysia Reca. Ksiądz Halman  miał ostateczne zdanie co do koloru, wzoru  i kształtu  tegoż arcydzieła. Planowaliśmy go wręczyć w czasie zjazdu  , ale  niestety musieliśmy to zrobić  trochę wcześniej z powodu nieobecności  księdza  na  samym spotkaniu Trzebiatowskich. To przepiękne arcydzieło wykonane  w zakładzie naszej Gabrysi powinno na zawsze  mieć swoje miejsce w historii Borowego Młyna.  Miałem przyjemność  spotkać się również z dyrektor lokalnej szkoły  mgr. Grażyną  Burant. Przecież występ uczniów tej szkoły miał   uświetnić  uroczystą mszę w kościele. Kontakt z panią dyrektor szkoły oceniam bardzo wysoko. Otwarta i chętna do pomocy pani dyrektor była   mi bardzo pomocna w organizacji naszego rodzinnego spotkania.  Do szkoły jeszcze powrócę w dalszej części. Rozpoczęcie naszego zjazdu przyjąłem z pewną ulgą. Owoce mojej pracy miały się sprawdzić  w ocenie  uczestników naszego spotkania.  Piękny kościół    zapełnił się więc 9 września Trzebiatowskimi.     Po przywitaniu gości przemówienie wygłosiła  Marysia Gliszczyńska z domu Trzebiatowska. Ta mieszkanka Koczały    w bardzo  emocjonalnym   , pięknym i  osobistym wystąpieniem zaskarbiła sobie serca zebranych w kościele.  To był prawdziwy hołd oddany  naszym przodkom. Jej wspaniały głos skupił uwagę  wszystkich obecnych  na tej wyjątkowej  celebrze. To była niepowtarzalna chwila również dla mnie. Uważam bowiem ,ze talenty  Marysi są niewyczerpalne. To prawdziwy samorodny talent. To wyjątkowa dziewczyna , to wyjątkowa Kaszubka, to wyjątkowa Trzebiatowska! Homilię celebrował ksiądz Tomasz Jutrzenka Trzebiatowski.    Piękna , zarazem skromna  homilia  którą  powinniśmy na zawsze zapamiętać. Uważnie słuchaliśmy  celebry ks. Tomasza.  To utalentowany  młody ksiądz który w prosty sposób przedstawił  Trzebiatowskim  czym jest pamięć o przodkach, o rodzinie  ,o swoich związkach  z tą niezwykłą ziemią  Gochów! Staranny dobór słów przez księdza Tomasza , jego wrodzona skromność wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nigdy pewnie tej celebry nie zapomnę. Po zakończeniu  mszy           w kościele odbyła się tradycyjna uroczystość  wręczenia statuetek Bogusława X dwóm laureatką. W tym  roku były to dwie panie. Obie  bardzo zasłużone dla naszej rodziny, obie  krzewiące piękno kaszubskiej kultury i tradycji. Jeżeli dodamy do tego , że  obie to bardzo skromne osoby to cóż  można więcej! Te panie  to Ewa Spiczak Brzezińska nauczycielka z Brzeźna  oraz Gabriela  Reca    hafciarka z Tuchomie. Zarówno pani Ewa jak i   Gabriela Reca pochodzą z  bardzo zasłużonych rodzin Trzebiatowskich. Obie łączy wielkie przywiązanie do  swojego Kaszubskiego pochodzenia. To prawdziwa przyjemność  dla mnie móc osobiście znać te znakomite Trzebiatowskie!  Zacznę od Ewy Spiczak  Brzeźińskiej!  Nauczycielka,  propagatorka kultury Kaszubskiej, języka Kaszubskiego . Osoba której uroku osobistego  trudno przecenić. Użyję takiego sformułowania: „ wielka współczesna Trzebiatowska”. Zawsze mam  ogromna przyjemność  kiedy  mogę  z Ewą  zamienić kilka słów. Przyznanie jej  nagrody Bogusława X  wszyscy przyjęliśmy z ogromną radością. Laudację  na jej cześć wygłosił  wujek Krystian Zmuda Trzebiatowski.  Krystiana  znają  pewnie wszyscy Trzebiatowscy. Ten znakomity działacz  Kaszubski wygłosił  laudację  wyjątkową na cześć swojej bratanicy. To nie tylko styl , dostojność, klasa , ale przede wszystkim  treść  tej laudacji  . To Hołd oddany  Ewie , To wyraz podziwu, to szacunek  nie tylko wujka , ale również wszystkich  Trzebiatowskich dla  tej skromnej , uroczej Kaszubskiej dziewczyny. Byłem pod ogromnym wrażeniem  stylu w jakim Krystian  przedstawiał nam  osobę Ewy Spiczak Brzeźińskiej  z domu Trzebiatowskiej.   To jedna z najpiękniejszych  laudacji w moim życiu które słyszałem. Druga laudacja została wygłoszona dla  Gabrysi Recy z Tuchomia. Tym razem piękna córka Gabrysi wzięła na siebie ten zaszczytny obowiązek W emocjonalny  sposób przedstawiła zebranym  sylwetkę swojej mamy.   Gabrysia  od wielu lat  jest uczestniczką  naszych zjazdów. Jest znakomitą hafciarką, chlubą  i dumą  naszej wielkiej rodziny. Ogromnie żałujemy  , że nie mogła osobiście odebrać statuetki. Całą kościelną  uroczystość  zaszczycił swoim występem wspaniały zespół scholi pod batutą  przeuroczej pani Małgorzaty Lemańczyk nauczycielki lokalnej szkoły. Występ  zespołu  był absolutnie  nadzwyczajmym  zakończeniem    uroczystości w kościele. To był finał  na jakim bardzo mi zależało. Jestem przekonany , że zespół  i jego dyrygentkę na długo  zapamiętamy. Pięknie ubrani  i przygotowani członkowie zespołu zaśpiewali Trzebiatowskim kilka piosenek wprawiając w   zachwyt  swoim występem. Dzieci pokazały wszystkim co to jest kultywowanie tradycji, kultury i historii. Doprawdy to było nadzwyczajne! Byłem bardzo dumny i szczęśliwy  móc  przeżywać ten wspaniały występ.  Po uroczystościach  kościelnych uczestnicy zjazdu  przenieśli się do Sali Wiejskiej  gdzie po skonsumowaniu  posiłku mogliśmy posłuchać  kolejnego zespołu  szkolnego tym razem pod kierownictwem uroczej pani Moniki Richter z domu Trzebiatowskiej również nauczycielki  lokalnej szkoły. To pani Monika zaproponowała mi formę i treść występu młodzieży. To była dla mnie sama przyjemność móc współpracować z tak otwartą i serdeczną osobą. Czarujący uśmiech pani Moniki zapamiętam   na zawsze. Byłem więc na bieżąco informowany o przygotowaniach dzieci do występu.  Pozwolę sobie wymienić nazwy zespołów szkolnych które wystąpiły na naszej uroczystości rodzinnej. Schola  która śpiewała w kościele to "Anioły Radości' prowadzona przez Małgorzatę Lemańczyk. Młodszy zespół szkolny to "Małe gwiazdki"- prowadzone przez Weronikę Miotke z domu Zmuda Trzebiatowska a starszy zespół i recytatorzy to   uczniowie Zespołu Szkół w Borowym Młynie prowadzeni przez  wspomnianą już   Monikę Richter z domu Zmuda Trzebiatowska  Jeszcze raz na łamach tej książki za zaangażowanie jakie panie okazywały w organizację naszego zjazdu bardzo   dziękuję. Po wspomnianych uroczystościach swoje”5”minut  miał znakomity znawca historii Gochów Pan Talewski. Jak zawsze znakomicie przygotowany przybliżał nam historię Borowego Młyna  .Oczywiście wspomnieć muszę , że tradycyjnie  delegacja Trzebiatowskich złożyła  kwiaty na lokalnym cmentarzu. Myślę , że Nasze spotkanie w Borowym Młynie  przyczyniło się do dalszego „scementowania” naszej rodziny. Zostawiliśmy w tej uroczej wiosce  swój ślad w historii, ale to jest „nasza wioska, nasz klimat i nasze środowisko” Ze smutkiem opuszczaliśmy Borowy Młyn, ale  przed nami była Koczała. Nasza kawalkada samochodów  udała się więc  do  ośrodka „Jaworowy  Dwór” pana Jana Kluski. Muszę jednak koniecznie dodać, że Trzebiatowscy korzystali również  z noclegów u „Krzysia” i z ośrodka wypoczynkowego „Bobo”. Wybór więc każdy miał duży. Fantastycznie położone   ośrodki miały nam  umilić  pozostałą część naszego spotkania.  I myślę , że tak też się stało. Jestem zadowolony z  pobytu rodziny w Koczale. Zjazd ten pokazał , że  nasza wielka rodzina  ma ugruntowaną pozycję na krajowej mapie zjazdów rodzinnych, że  nadal  chcemy się spotykać, że   Trzebiatowscy  to wielki ród i wielka rodzina.